Bronx7 - Mój błąd

Ludzie patrzą przez pryzmaty warunki nie zależne od
Nikogo czasem terror to nigdy za mało się w głowach pojebało
Rozdupcylo się i pojebało
Na szansę zgubiłam talon
Rozdupcylo się i pojebało
Na szansę zgubiłam talon
Mój błąd próba niezdana kolejna szansa już ostatnia
Nie chce krzywdzić czy być kurwą I nie będę
W labiryncie w mojej głowie parę osób się odnajdzie
Reszta tonie na starcie
Powiedz mi czy to było tego warte nie mogę patrzeć jak łzy leją się
Ktoś się mnie czepia ktoś prosi o trochu uwagi
Mają siłę przewagę dowodów nie koniecznie racji
Kabaret zaczyna się sprawy nie lekkie a poważne rolę są decydujące właśnie
Wszystko może skończyć się z dnia na dzień takie jest życie
Nie chce się przekonać a wiem
Chociaż dalej marzę po co mi zbędne tatuaże
Nic nie oznaczają, daruj sobie je by nie pluć w twarz że podjęte decyzję byly złe
Myśleli że mogą zmierzyć się ze mną
Dziś nie na pewno

Prowadzę walkę wybieram prawdę jaka by nie była
Zakłamanie to nie
Myśleli że mogą zmierzyć się ze mną
Dziś nie na pewno
Prowadzę walkę wybieram prawdę jaka by nie była
Zakłamanie to nie
Dziś to już widzę swoje zalety widzę wady
Widzę chociaż zamykam oczy z płaczem zasypiam budzę się nad ranem
Nie wiem co jest mi pisane ale
Szybko oddech łapie formę
Wygnali go za złe stopnie
Chcieli być tobą, nie zostało nic po tobie
Efekt za te zbrodnie
Efektem kary nałożone tobie
Nie dla mnie te za niskie spodnie
Myśleli że mogą zmierzyć się ze mną
Dziś nie na pewno

Prowadzę walkę wybieram prawdę jaka by nie była
Zakłamanie to nie
Myśleli że mogą zmierzyć się ze mną
Dziś nie na pewno
Prowadzę walkę wybieram prawdę jaka by nie była
Zakłamanie to nie
Ludzie zbyt często szukają winy u innych licząc na spokój sumienia
Jednak bytuje absencyjny praktycznie go tu nie ma

Written by:
Patrycja Kochan

Publisher:
Lyrics © O/B/O DistroKid

Lyrics powered by Lyric Find

Bronx7

Bronx7

View Profile