Topic - Melange
Wiem, że zaproszenia doceniać warto
Jednak mam ostatnio pewną przypadłość
Jak tylko leci o melo rozkmina
To z reguły tam nie pokazuję ryja
To nie tak, że od najebki stronie
Bo zalewam pałę często, ale w ciasnym gronie
Od łychy, piwa i wódy nie stronię
Perła, Namysłów nie Tyskie Gronie (szczacz)
W nos ładuję sztosy, nie sztosy
Skręcam i jointy i papierosy
Popierdoliłem balety wszystkie,
Chociaż tyle, że w dobrym towarzystwie
I dlatego myślę, jak tak wygląda sprawa
Na imprezę chyba przejść się wypada
Chujowa wymówka, że na melanż nie wbiję
Sory nie mogę, bo dzisiaj piję"
Kiedyś to było, nie miałem w dupie kija
Słyszałem melanż, pewnie że wbijam
Kiedyś to było, nie miałem w dupie kija
Słyszałem melanż, pewnie że wbijam!
Chyba żartujesz, co tam mówiłeś?
Co kurwa, ze mną się nie napijesz
Szybki relaks na nas czeka
Spali się tylko na raz bleta
Ostatnio poznałem fajnego faceta
Z nim będziesz wysoko jak awioneta
Ma temat nie do zdobycia
Tam Mojry sypią linie życia
Chodź ze mną, wygadujesz bzdety
Gość organizuje tak grube balety
Nie chcesz iść, brat na zabój
A ja mam w chuj imprezowy nastrój
Gdyby Morfeusz kazał mi wybrać teraz
Wrzuciłbym dwie pixy i uderzył w melanż
Legendarny duet walczył już nie raz
Lenny idziemy, wyjścia nie masz
Pamiętasz jak było, nie miałeś w dupie kija
Słuchaj jest melanż, dawaj już wbijaj
Pamiętasz jak było, nie miałeś w dupie kija
Słuchaj jest melanż, dawaj już wbijaj!
Dobra dam szansę, poniosę się balandze
Wewnętrznego lenia skarcę
Pakuję kwit i podejdę na lajcie
Ale mam opory dalej
A chuj co się może tak strasznego stać, nalej
Cola z prądem, nie cherry, a wiśniowa
Tuż za rondem już widać wille zioma
Takiej chaty Hefner by zazdrościł
Już od wejścia aż roi się od gości
Co ja tu widzę
Stół pełen tematów
Choć nikt tu nie rozmawia
Bez szumu batów
Asortyment bez VATu
Każdy przyszedł z zadaniem
Nie z braku luck'u
Więc nie czekaj tylko kasuj
To tutaj to tak, tu pita jest wódka
I palony joint i nabita lufka
Tu czysta się leje, a nie żaden ruskacz
Znów bez dramatów pęka butla
Piwa z puszki, u niego tutaj nie ma
Albo walisz z kegla albo kurwa leja
Podchodzimy do koleżki, ale jazda
Od razu proponuje czy nie chcemy kwasa
Trzeba się sprężyć, kolega chce węszyć
Kraina węży, sumienie jęczy
Nie chcę się męczyć, znaczek pod język
Come up potężny (woooh)
Świeci księżyc, tylko mam jedno ale
Od kiedy na nim widnieją fraktale
Wszystko co widzę jest powykrzywiane
Typ wręcza lolka, a potem banie
Jest na czym zawiesić oko, tyle tutaj rzeczy,
A sumienie tylko Lektorowi skrzeczy
Więc moja rzeczywistość już podkręcona
Twoja cała torba już zużyta więc niech wleci moja
Pochylam się nad stołem, prawie szuram po nim czołem
Kości zostały rzucone, nie przejmuję się, pierdolę
Drga powieka, nie mogę skupić wzroku
Jak wstaję od stołu jestem podobny do samolotu
Miał gość rację, latam aż tak wysoko
Że zajebać bym mógł tylko w boeinga okno
Ludzie pijani mają najebane w bani
W tle elektro i gang z Albanii
Ledwo widzę, bo wzrok moich powiek
Oblał kwas z alko i zadymił lolek
Ktoś odpierdala, ciągle gruba beka
W zasięgu oka jakaś słodka brunetka
Hej maleńka, stara śpiewka -ej-
Voulaz vous cucher avec moi
Wiesz u kogo śpisz dziś w łóżku (ha)
Zwykle po buszku gadam po Francusku
Każdy gotów na balet długi
Jak się nie ma co się lubi to się pali cudze szlugi
Na szczęście bez problemu film dzisiaj utnę
Dzięki temu że tu wszystko jest wspólne
Jak się to skończy to jak wampir usnę
Wejdę do domu i zamknę trumnę
Ale jeszcze czas, balet gruby dalej
Jak nie masz, to mów obstawie
Po nocy pełnej takich przygód
W blasku słońca aż palisz się ze wstydu
Nie przekonany, nie wierzysz mi
Morda byk, tylko popatrz i
Widzisz jak jest? Nie miej w dupie kija
Słyszysz, że melanż to kurwa wbijaj!
Słyszysz jak jest? Nie miej w dupie kija
Widzisz, ze melanż to kurwa wbijaj!
Written by:
Adam Dudka, Mikołaj Majewski
Publisher:
Lyrics © O/B/O DistroKid
Lyrics powered by Lyric Find