Oski Pągowski - Jebnie

Czas na wejście, weźcie przejście zróbcie
Chce mieć pierwsze miejsce, pieprzę drugie
Wiem to pewnie jebnie wszędzie wkrótce
Gotów jestem, w fejm ten wejdę pługiem
Przez lajf niespiesznie wiecznie biegnę truchtem
Cenie przestrzeń, challenge, dreszcze lubię
Lubie werset w tempie pięknie schludnie
To wkrótce jebnie, lecz nie jebnie cudem
Kurde, sam czasem nie wiem jak to robię, że tak rozpierdalam bity
Nawinę i nagram potem słucham traka wryty
Ilu emce nie zjem to nigdy nie będę syty
Bu burczy mi w brzuchu
Lubie gdy hucznymi uczty przy buchu
Jestem buńczuczny i uczynny w duchu
Nigdy nie kurczy się współczynnik ruchów
Sztuczny nigdy nie byłem i nie będę nie
Bruce Lee chłopie, tworzę tu legendę se
Chuj w nich ja nie będę za trendem biec
Luz, styl, flow, przelot tego więcej chcę
To w końcu jebnie wiem, wtem spełnię sen, wnet spełnię się, bezwzględnie chcę
Mieć więcej scen, gdzie wejdę zmieść, resztę w tej grze
Bezczelne wiem, ale ale co poradzę
Gdy czuję się jak sensei kiedy te rymy sadzę
We krwi mam esencję, co z tlenem płynie razem
Oz prawdziwy MC, nie nazwiesz mnie pajacem
Władzę nad bitem mam, jak Fidel Castro
Na Cubie, się nie zgubię choć idę sam
Wizję mam, widzę plan, idę tam
Będę wiecznie dzieckiem jak Peter Pan
Mam to coś, czego nie ma nikt
Scena we krwi mi tkwi, mam skill
Majk tli mi się jak ćmik, kiedy wbijam sie w bit
Mam to coś, czego nie mają
Ja już daleko stąd, jadę stale pod prąd
Mam ten talent, ale dalej doskonalę to flow
Mam to coś, czego nie ma nikt
Scena we krwi mi tkwi, mam skill
Majk tli mi się jak ćmik, kiedy wbijam sie w bit
Mam to coś, czego nie mają
Ja już daleko stąd, jadę stale pod prąd
Mam ten talent, ale dalej doskonalę to flow
Moje flow to nie flow, to galaktyczny prąd
Wersy tak chłodne, że narty bym wpiął
Lot mam wysoki, coś jak gdyby Stoch
Ale jebać skoki, chcę się na szczyty piąć
W snach znów widzę las dzikich rąk
Dobór słów, który z głów wszystkie czapki by zdjął
To nie jest braga, daję w fakty Ci wgląd
Takie coś - to wymaga lat praktyki ziom
Wow
Co to za gość jest?
To jest Oz mordo, podkręć to głośniej
Yo
Robię to bezlitośnie plotę rymy radośnie
Moja moc ciągle rośnie
Gorąc
Wiem że będę najpewniej ich zmorą
Będą piąć się pode, mnie lecz po co
Tylko wtem nadaremnie się spocą
Takie są przepowiednie ode mnie
Bezczelnie bezczelne, lecz wiem że to jebnie
Bo wiem, że codziennie coś wepchnę na werset, do tego sumiennie wciąż kręcę obwiednie więc
Więc jebnie bo musi
Tego zapału nikt we mnie nie zdusi
Do celu po mału, choć niezmiernie kusi by
Siąść do serialu jak lord przy kawusi i
Jak mogę, tak pomogę brat
Jeżeli masz jakiś problem dzwoń 24h
Zdrową więź sobie cenię, zrobię co mogę dlań
Jeśli tylko słowo powiesz, swoje dłonie Ci dam
Mam dobre serce i zdrowe ręce
Rap kompetencje, nieskromnie twierdzę
Że, mogę więcej niż morze MC
I może bredzę, choć wątpię wielce
Mam to coś, czego nie ma nikt
Scena we krwi mi tkwi, mam skill
Majk tli mi się jak ćmik, kiedy wbijam sie w bit
Mam to coś, czego nie mają
Ja już daleko stąd, jadę stale pod prąd
Mam ten talent, ale dalej doskonalę to flow
Mam to coś, czego nie ma nikt
Scena we krwi mi tkwi, mam skill
Majk tli mi się jak ćmik, kiedy wbijam sie w bit
Mam to coś, czego nie mają
Ja już daleko stąd, jadę stale pod prąd
Mam ten talent, ale dalej doskonalę to flow

Written by:
Oskar Pągowski

Publisher:
Lyrics © O/B/O DistroKid

Lyrics powered by Lyric Find

Oski Pągowski

View Profile